reklama
Promowanie własnego profilu w Google + za pomocą Facebooka już na pierwszy rzut oka wydaje się być dosyć naiwnym pomysłem, skazanym na natychmiastową reakcję ze strony administratorów giganta. Webdeveloper Michael Lee Johnson postanowił jednak spróbować w taki właśnie sposób „rozkręcić” swój profil na Google+ .
Reklama głosiła:
Jeśli masz szczęście posiadać konto na Google+ , dodaj (do Kręgów – przyp. red.) Michaela Lee Johnsona.
Obok Johnson umieścił swoje zdjęcie wraz z logiem rosnącego w siłę konkurenta Facebooka. O ile szybkość reakcji zespołu Facebooka nie może dziwić (reklama “utrzymała się” całą godzinę), o tyle jej sposób już tak, bowiem usunięto nie tylko drażliwą reklamę, ale też wszystkie kampanie Johnsona prowadzone na portalu i zablokowano mu możliwość tworzenia kolejnych!
Złamałeś regulamin, ale nie możemy podać Ci żadnych konkretów
“Twoje konto zostało zablokowane. Wyświetlanie wszystkich Twoich reklam zostało wstrzymane i nie powinno być wznowione pod żadnym pozorem. Generalnie rzecz biorąc, blokujemy konto w razie gdy zbyt wiele pochodzących od jego właściciela reklam narusza nasz Regulamin bądź też Zasady zamieszczania reklam. Niestety, nie możemy podać konkretnych informacji na temat tego, które z zasad zostały w tym wypadku naruszone. W razie jakichkolwiek wątpliwości, prosimy o zapoznanie się z Regulaminem i Zasadami zamieszczania reklam” – wiadomość o takiej treści otrzymał od administratorów Facebooka Johnson. Nikt chyba nie jest zdziwiony tym, że Facebook nie jest skłonny do zezwalania na jakąkolwiek formę promocji Google+ na swojej platformie, ale administratorzy mogliby pokusić się o podanie jasnej i nie budzącej wątpliwości podstawy dla takich działań jak usuwanie reklam…
Przypatrzmy się więc zapisom, które w tym przypadku mogły zostać naruszone. Punkt 4 zasad zamieszczania reklam zawiera wyliczenie treści, których reklamowanie jest zakazane. Podpunkt b. głosi, że nie będą emitowane reklamy, które są sprzeczne z modelem biznesowym lub zawierające niedozwolone praktyki sprzeczne z filozofią reklamowania Facebooka. Ciężko powiedzieć czy chodzi właśnie o ten zapis.
Bardziej adekwatny do opisanego przypadku wydaje się być punkt 6, podpunkt a. o brzmieniu: zastrzegamy sobie prawo do odmowy publikacji reklamy w dowolnym momencie i na dowolnej podstawie (w tym także na podstawie naszych ustaleń, że reklamy promują konkurencyjne produkty/usługi lub negatywnie wpływają na naszą działalność lub relacje z naszymi użytkownikami). Taką tezę zdaje się potwierdzać późniejsza wiadomość wysłana Johnsonowi przez zespół Facebooka: “Zastrzegamy sobie prawo do dokonywania wyboru reklam, które mogą ukazywać się na naszej stronie”.
Rywalizacja się zaostrza?
Niemniej jednak, powyższe przepisy jako sankcję przewidują usunięcie danej reklamy, w tym przypadku reakcja była natomiast dalece ostrzejsza, bowiem Johnsonowi całkowicie zablokowano możliwość zamieszczania reklam. Cała sprawa bez wątpienia doskonale pokazuje nastawienie Facebooka do rywalizacji z Google+. Albo jesteś z nami albo przeciwko nam…? Czy społecznościowy hegemon faktycznie czuje się zagrożony? Najwyraźniej tak, wszak już jakiś czas temu informowaliśmy o zablokowaniu możliwości eksportowania kontaktów z Facebooka do Google+, a także o wprowadzeniu opcji wideoczatu na Facebooku, która na Google+ dostępna jest od samego początku.
Pożegnałem się z Facebookiem… choć nie do końca
A jak zareagował główny zainteresowany? Cóż, będąc w Kręgach już niemal 1 500 osób nie ma chyba powodów do narzekań, a całą sytuację skwitował krótko: LOL. Post scriptum? Facebook – You Suck. Po kilkunastu godzinach pokusił się jeszcze o zamieszczenie zdjęcia z bardzo dosadną informacją:
Co ciekawe, usunięte konto to profil prywatny, ten służący Johnsonowi do pracy nadal jest aktywny. Hipokryzja czy zwykły pragmatyzm?