reklama
Od transakcji sprzedaży MySpace przez News Corporation firmie Specific Media minęło już niemal 1,5 roku. Nowi właściciele od razu zapowiedzieli, że ich celem jest przywrócenie portalowi dawnej świetności. Pomóc miał w tym m.in. Justin Timberlake, którego uczyniono twarzą nowego projektu. Oczywiście znacznie ważniejszy był jednak pomysł na odświeżenie formuły serwisu.
Nowy MySpace to kompletnie odświeżony design, daleko idąca integracja z Facebookiem i Twitterem, a także nowe funkcjonalności. Serwis wciąż jednak nie wystartował w nowej odsłonie, dlatego ciężko powiedzieć jakie będą reakcje internautów i czy będzie to impuls, który odbuduje jego mocno nadwątloną pozycję na rynku mediów społecznościowych.
Póki co rzeczywistość jest taka, że inwestycja w MySpace jest dla nowych właścicieli bardzo kosztowna. Jak informuje Business Insider, trwający rok przyniesie spółce przychody rzędu 15 milionów dolarów, co wprawdzie stanowi wzrost w stosunku do 2011 (zaledwie 9 mln), ale jednocześnie bilans powinien zamknąć się stratą rzędu 40 milionów dolarów. To jednak nie wszystko – przyszły rok ma przynieść stratę w wysokości około 25 milionów.
W związku z tym spółka Interactive Media Holdings, powiązana kapitałowo ze Specific Media i będąca jednocześnie formalnym właścicielem MySpace, ogłosiła że poszukuje inwestora skłonnego wyłożyć ok. 50 milionów dolarów potrzebnych do „wpompowania” w serwis. Przedstawiciele firmy podkreślają, że takie środki powinny pomóc nawiązać konkurencję z Pandorą i Spotify. Z powyższej kwoty 10 mln ma być przeznaczone na marketing, 15-25 mln na opłaty licencyjne dla wytwórni muzycznych, a pozostała część ma stanowić bieżący kapitał.
Małym pocieszeniem może być fakt, iż znacząco wzrósł ruch na MySpace. Od grudnia 2011 liczba odwiedzin poszła w górę o 36%. Może to dobry omen dla nowego MySpace? Odpowiedzi prędko nie poznamy, a póki co pozostaje nam czekać na oficjalny start odświeżonego formatu serwisu.