reklama
Miniony tydzień przyniósł firmie z Mountain View kolejne problemy prawne. Tym razem chodzi o pozwy, jakie złożyli mieszkańcy Nowego Jorku i San Jose w Kalifornii. Zdaniem powodów, nowa polityka prywatności Google narusza regulacje o ochronie danych osobowych.
W pozwie złożonym przez 3-ech nowojorczyków wśród zarzutów wskazują oni, że wprowadzając jednolitą politykę prywatności Google narusza… własne fundamentalne zasady prywatności. Chodzi o wprowadzanie użytkowników w błąd co do sposobu wykorzystywania zgromadzonych danych. Co więcej, zmiany naruszają również treść ugody, jaką Google zawarł z Federalną Komisją Handlu (FTC). Jej przedmiotem była ochrona danych osobowych.
Podobne zarzuty wystosowali również mieszkańcy San Jose. Ich zdaniem niezgodny z prawem jest brak wymogu zgody użytkowników na zbiorcze gromadzenie danych uzyskanych przez teoretycznie nie powiązane ze sobą usługi, jak np. Gmail i YouTube. Co więcej, nie ma nawet opcji opt-out.
Google musi stawić czoła problemom nie tylko w swoim kraju macierzystym. W ostatni czasie francuski organ ochrony danych osobowych zwrócił się do przedstawicieli firmy z prośbą o wyjaśnienia. Zasugerował również, że wiele europejskich agencji unijnych ma poważne wątpliwości co do legalności takiego posunięcia. Rzecznik prasowy spółki Chris Gaither przekonuje jednak, że zdaniem zarządu nowa polityka prywatności respektuje regulacje zawarte w prawie Unii Europejskiej.
Przypomnijmy, że nowa polityka prywatności Google wiąże się przede wszystkim z nowym sposobem gromadzenia danych przez firmę. Od 1 marca informacje o użytkownikach uzyskane przez zdecydowaną większość stron Google (jak Gmail, G+, YouTube czy ) są ze sobą łączone. Dzięki temu firma dysponuje teoretycznie bardzo obszernym portretem milionów internautów. W grę wchodzą informacje prywatne, ale też zestawienie odwiedzanych stron, czy aktywności na nich.