Twierdzenie, iż Internet zmienił nasze życie to już utarty slogan. Jedną z tych dziedzin życia, na które wpłynął najmocniej jest komunikacja. Globalny dostęp do Sieci ułatwił porozumiewanie się na odległość na niespotykaną w dziejach skalę. Rozmowa przez Skype’a z kimś oddalonym o tysiące kilometrów nie stanowi już dla nikogo problemu.

Komunikacja w Internecie nie zawsze przebiega wszakże dwutorowo. Czasem autor komunikatu nie wymaga od odbiorców jakiejkolwiek interakcji, chcąc jedynie dotrzeć do nich ze swoimi treściami. Wówczas strony internetowe przejmują niejako rolę tradycyjnych mediów, takich jak radio czy telewizja. Pod tym względem Internet również otworzył możliwości, o jakich nikt wcześniej nawet nie marzył.

Miliony widzów na wyciągnięcie ręki

Dzisiaj dotarcie ze swoimi treściami do tysięcy, a nawet milionów odbiorców zdaje się być prostsze niż kiedykolwiek. Internet w niemałym stopniu przyczynił się wszak do zatarcia granic międzypaństwowych. Teoretycznie wystarczy tylko nagrać filmik lub wrzucić zdjęcie i… czekać. Nie trzeba wysyłać materiału do stacji telewizyjnej i liczyć po cichu na to, że przez chociaż jeden dzień będziemy na ustach wszystkich. Oczywiście nikt nie daje gwarancji, że filmik czy obrazek staną się wiralami, ale…

Dzięki ogromnej popularności YouTube czy Facebooka, sława – nawet chwilowa – wydaje się być bliżej każdego z nas niż kiedykolwiek wcześniej. Filmik, który po udostępnieniu bardzo szybko zyskuje popularność, zaczyna żyć w Sieci swoim życiem, dając autorowi poczucie bycia w centrum uwagi.

Jak być sławnym w Internecie?

Z drugiej strony, szybki i łatwy dostęp do wszelkiej maści treści umieszczonych w Internecie sprawia, że coraz trudniej zainteresować czymś przeciętnego internautę. Każdy kto chce mieć swoje pięć minut sławy musi silić się na coraz większą oryginalność, przekraczając przy tym nierzadko granice zdrowego rozsądku.

Tym sposobem dochodzimy do sedna – jak daleko są w stanie posunąć się ludzie, by zostać „gwiazdą Internetu”? Czy przekraczanie granic zdrowego rozsądku ma służyć tylko i wyłącznie zdobyciu sławy w Sieci, czy może Internet i możliwości jakie oferuje stanowią tylko niejako dodatek służący promowaniu działań czy aktywności, które de facto stanowią hobby lub wręcz pasję autora?

Bez wątpienia na YouTube można znaleźć całkiem sporo twórców, którzy z produkcji contentu udostępnianego w serwisie uczynili swoje zajęcie. Regularnie publikują nowe filmiki, przez co ich sława to efekt często wieloletniej pracy. Nie sposób odmówić im statusu swego rodzaju „celebrytów”, ale też często ich popularność wykracza dalece poza Internet. Fakt, że na publikowanych przez nich filmikach często widzimy rzeczy absurdalne, wykraczające poza pewien kanon czy wręcz niebezpieczne to cecha charakterystyczna niektórych twórców.

Mistrz…

Nimportequi – ten przydomek zna już niemal każdy internauta. Kryjący się za nim Remi Gaillard zdobył ogromną popularność zarówno w rodzimej Francji, jak i poza jej granicami. Swoją sławę zawdzięcza serii filmików umieszczonych w Internecie, dokumentujących jego specyficzne, dziwne, a często wręcz absurdalne żarty. Przykłady? Gaillardowi niejednokrotnie udało się wedrzeć na boisko w trakcie wydarzeń sportowych, przebierając się w strój jednej z drużyn. Dzięki temu m.in. świętował zdobycie Pucharu Francji razem z piłkarzami FC Lorient i odebrał gratulacje od samego prezydenta Jacques’a Chiraca. Na innych filmach Gaillard przebrany w wymyślny strój (rekina, kangura, kurczaka czy astronauta) wyszukuje ofiarę „żartu” i przechodzi do działania. Można z całą pewnością stwierdzić, że jego inwencja nie zna granic i zapewne jeszcze nie raz będzie w stanie zaskoczyć swoich fanów.

Co ciekawe, mimo prowokacyjnej natury co najmniej kilku żartów, Remi do dzisiaj oficjalnie nie popadł w konflikt z prawem i podobno nie figuruje w policyjnych statystykach. Przy kręceniu filmików jak dotąd nie odniósł żadnej poważniejszej kontuzji, choć nie wszystkie były kręcone w całkowicie bezpiecznych warunkach. Czy było warto? Dość powiedzieć, że jego kanał na YouTube zgromadził już ponad 2 miliony subskrybentów, a liczba wyświetleń filmików przekroczyła miliard.

… i uczeń

Biorąc pod uwagę popularność Gaillarda, nie może dziwić, że niektórzy pozazdrościli mu sławy. Przykład jego naśladownictwa możemy znaleźć również na naszym podwórku. Od kilkunastu miesięcy coraz większą rozpoznawalnością wśród internautów cieszy się Sylwester Adam Wardęga, szerzej znany jako SA Wardęga. Podobnie jak Nimportequi, Wardęga często wykorzystuje w swoich filmikach różne przebrania, ale podobieństwo uwidacznia się również w stylu żartów. Sam zresztą podkreśla, że filmiki Gaillarda stanowiły dla niego inspirację. W ciągu roku od dnia założenia, kanał na YouTube zgromadził ponad 100 tys. subskrybentów, a wszystkie filmy wyświetlono łącznie 26 milionów razy.

Przykład takich postaci jak Nimportequi czy SA Wardęga pokazuje, że internauci są chłonni nietuzinkowych bohaterów, którzy potrafią ich zaintrygować lub rozbawić do łez.

Pages: 1 2