reklama
Co prawda, mało która twitterowo-instagramowa akcja odniosła spektakularny sukces i realnie zmieniła rzeczywistość w której żyjemy, jednak są one bardzo ważne na poziomie symbolicznym. Po zamachach w Paryżu, muzułmanie mieszający na Zachodzie uruchomili akcję sprzeciwu wobec powstania samozwańczego kalifatu i zbrodni popełnianych przez wojowników ISIS. Podobnie jak niedawna akcja Ice Bucket Challenge, odbywająca się w social media czy rodzima akcja #StopGwaltom, tak i #NotIsMyName zatacza coraz szersze kręgi. Wyraża nie tylko sprzeciw muzułmanów względem działania ISIS, ale też akceptację i poszanowanie praw i kultury krajów, w których mieszkają. Jest ot też zupełne przeciwieństwo działań kalifatu w internecie, w którym umieszczają filmy z barbarzyńskich egzekucji oraz poprzez konta w mediach społecznościowych werbują nowych współpracowników.
Another disgusting threat from the un-Islamic State #NotInMyName. We all call for Alan Henning's prompt release. pic.twitter.com/3H2Rq1ntwE
— Sayed Umaar (@UmaarKazmi) September 18, 2014
A poniżej można zobaczyć akcję muzułmańskiego blogera STHLM Panda na ulicach Sztokholmu
Czy taka akcja może coś realnie zmienić w sytuacji kryzysowej, w której znalazła się Francja, Europa, ale także środowiska muzułmańskie (nie fundamentalistyczne!)? Pewnie nie, ale bez takich działań i bez podejmowania jakichkolwiek prób, nic się nie zmieni. A już z pewnością nie na lepsze.
- Mariusz Klos