reklama
Od kilku dni możemy zaobserwować, że w mediach społecznościowych pojawia się wiele wpisów opatrzonych hashtagiem #MeToo. Część użytkowników udostępnia jakąś treść, dodając tag, a część sam znacznik, co sprawia, że nie wszyscy są w stanie zorientować się, jaka jest jego rola. Te pięć liter ma ogromne znaczenie i jest elementem akcji ukazującej, jak wiele kobiet doświadcza przemocy oraz molestowania seksualnego. Kobiety, które doświadczyły bolesnego traktowania publikują swoje historie lub po prostu, udostępniają w social media status z takim hashtagiem sygnalizując tym samym, że miały styczność z taką sytuacją.
Geneza akcji
Akcja społeczna jest pokłosiem ostatnich zdarzeń związanych z Harveyem Weinsteinem, znanym producentem filmowym, który został usunięty z Amerykańskiej Akademii Filmowej niedługo po tym, jak otrzymał zarzuty molestowania seksualnego. Wśród gwiazd, które złożyły oskarżenie znalazły się m.in. Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Heather Graham, Ashley Judd, Kate Beckinsale i Lea Seydoux, a Rose McGowan oskarżyła go o gwałt. Kariera Weinsteina, którego produkcji filmy mają na swoim koncie 80 aż Oskarów zawisła na włosku, a środowisko artystyczne w Stanach Zjednoczonych postanowiło zacząć mówić głośno o tym, co się stało. W swoim oświadczeniu dotyczącym wykluczenia producenta z organizacji, podkreślono, że era molestowania seksualnego w miejscu pracy minęła.
Inicjatorką akcji #MeToo, czyli #jateż, jest aktorka Alyssa Milano, która w niedziele opublikowała tweeta zachęcającego kobiety z całego świata do udostępniania frazy w formie statusu i pokazania innym skali tego problemu. W krótkim czasie hashtag stał się bardzo popularny – jak czytamy na RMF FM, na Facebooku pojawiło się aż 12 milionów takich wyznań, a Twittera został zalany przez falę 500 tweetów o tejże treści. Zdjęcia ze znacznikiem znajdziemy nawet na Instagramie.
If you’ve been sexually harassed or assaulted write ‘me too’ as a reply to this tweet. pic.twitter.com/k2oeCiUf9n
— Alyssa Milano (@Alyssa_Milano) 15 października 2017
Rosnąca popularność #MeToo
Wpisy w ramach akcji publikują także gwiazdy i znane osoby. W gronie tych, którzy niestety doświadczyli molestowania lub przemocy seksualnej i dzielą się informacją o tym znajdują się m.in. piosenkarka Lady Gaga, obserwowana na Twitterze przez ponad 72 miliony osób, Monica Lewinsky znana z sex skandalu z udziałem Billa Clintona, amerykańska aktorka filmowa Gabrielle Union, którą obserwuje 3,62 miliona użytkowników na Twitterze, aktorki Anna Paquin, posiadająca 190 tysięcy obserwatorów czy Debra Messing, której konto na ćwierkaczu obserwuje 436 tysięcy użytkowników.
— xoxo, Gaga (@ladygaga) 15 października 2017
#MeToo https://t.co/VWssdltU3n
— Monica Lewinsky (@MonicaLewinsky) 16 października 2017
This. #MeToo https://t.co/oYiyeMxvuy
— Gabrielle Union (@itsgabrielleu) 15 października 2017
Me too
— Anna Paquin (@AnnaPaquin) 15 października 2017
Me too https://t.co/ScX67Kmmiy
— Debra Messing (@DebraMessing) 15 października 2017
Hashtag znalazł się także w zestawieniu Twitter Moments, czyli zbioru pokazującego tematy, o których aktualnie mówi się w serwisie. Na Facebooku zaś pojawią się grupy oznaczane w ten sposób, w których użytkownicy mogą zaoferować sobie wzajemne wsparcie. Jeden wpis aktorki sprawił, że miliony kobiet zdecydowały się przyznać do swoich doświadczeń, a znaczna część z nich podzieliła się z użytkownikami mediów społecznościowych swoją historią.
Moc social media
Tego typu działania to kolejny przykład tego, jak ogromną siłę mają media społecznościowe. Dotądc mogliśmy obserwować akcje jak na przykład #17milionów, która miała na celu zwiększenie na temat osób dotkniętych MPD, czyli mózgowym porażeniem dziecięcym. Znaczników używano także w różnego typu akcjach charytatywnych i zbiórkach jak #MasterCardGrazWOSP, w ramach której przekazywano za każdy wpis z hashtagiem pieniądze na rzecz WOŚP czy #karmawraca, za którą przekazywano posiłek dla psa ze schroniska. Choć wydźwięk #MeToo jest nieco inny, wciąż dotyczy istotnego problemu społecznego, o którym boimy się mówić. Jej rozwój wskazuje, że kobiety czują wzajemne wsparcie i chcą się solidaryzować. Postów wskazujących, ile z nich padło niegdyś ofiarą przemocy seksualnej lub było molestowanych jest zdecydowanie zbyt wiele. Miejmy nadzieję, że akcja i opisywane historie będą w jakimś stopniu pouczające i pokażą, że tego problemu nie wolno zamiatać pod dywan.
- karolinad