reklama
Wystające fałdki, za duży nos, za małe usta. No i talia nie do końca taka, która przyniosłaby dużo polubień. Dlatego potrzebny jest mały retusz. Przecież nikt nie zauważy takiej różnicy. Zresztą, to tylko jedno zdjęcie. Tylko problem polega na tym, że zaraz po retuszu jednego zdjęcia nabierasz ochoty na więcej. Zwłaszcza wtedy, gdy jesteś osobą publiczną.
Liczy się like!
Retusz swojej twarzy czy ciała na Instagramie to tak naprawdę kwestia bardzo złożona. Bardzo często bowiem widzimy idealne zdjęcie influencera, które uprzednio zostało mocno przerobione za pomocą Photoshopa. Ci, którzy to dostrzegą, czują się oszukiwani. Buntują się, zazwyczaj wylewając falę krytyki, a niekiedy nawet hejtu na konkretnego twórcę. Natomiast dla tych niezauważających zmian wprowadzonych za pomocą programu graficznego, to zdjęcie może stać się punktem rozważań nad swoją sylwetką, twarzą czy zmianami skórnymi. Z czasem, taka osoba dotrze do innych, równie idealnych sylwetek na kolejnym obserwowanym przez siebie koncie. To z kolei może doprowadzić do różnych chorób, w tym depresji.
Ale przyjrzyjmy się również samym influencerom i celebrytom wstawiającym takie zdjęcia. Co powoduje, że decydują się nieco zatuszować rzeczywistość? W dużej mierze na pewno odpowiada za to lęk przed negatywnym komentarzem, falą hejtu czy nagłówkami w stylu „Gwiazda pokazała się w obcisłej sukience. Widać było fałdki!”. Nie pomagają również komentarze pod tego typu wpisami. Często osądzają one bowiem nie tylko wygląd danej osoby, ale również jej działania, poglądy itd. Zatem, aby tego uniknąć, według twórców konieczny staje się retusz. Wszystko to wynika z braku pewności siebie. Wygodnie jest ukryć się pod przykrywką pikseli. Polubienia rosną w zastraszającym tempie, twórca unika nagłówków, komentarzy ludzi z niską samooceną. A tym samym swój brak pewności siebie przenosi na innych. I tak oto toczy się błędne koło, którego wbrew pozorom nie da się zatrzymać zbyt szybko.
Zbyt normalni, nieidealni
Wystarczy spojrzeć w lustro, a następnie na naszych znajomych i bliskich. Nikt nie jest idealny. Nie podobamy się wszystkim. Mamy nie taki rozstaw oczu, kształt twarzy. Jako kobiety nie posiadamy talii, a jako mężczyźni mamy zbyt wąskie ramiona. Najgorzej jest jednak wtedy, gdy całe życie nie zwracamy na coś uwagi, a nawet lubimy ten nasz „mankament”, a ktoś wypowie się w tej kwestii negatywnie, dorzucając kolejny kompleks do naszej kolekcji. Nasz mózg zaczyna wówczas przypominać splątane lampki, które właśnie przynieśliśmy z piwnicy, aby zawiesić je na choince. Niestety, również bardzo często, tak jak i lampek, nie da się do końca rozplątać. A nawet jeżeli, to może się zdarzyć, że jedna z nich przestanie świecić.
Potem wchodzimy na Instagrama, Facebooka – wszędzie ludzie z idealnymi sylwetkami i twarzą. W dodatku ich włosy zawsze wyglądają tak, jak gdyby wyszli od fryzjera. Prawdę mówiąc, nie zawsze odbiorca zastanawia się, skąd taki efekt. Zwłaszcza wtedy, gdy ten jest nastolatkiem i dopiero co poznaje siebie. Młody człowiek zaczyna się wówczas uczyć swojego ciała, a w wielu przypadkach nie akceptuje zmian, jakie przyniósł wiek dojrzewania.
Negatywna strona mediów społecznościowych
Przeciwnicy mówienia o problemach, jakie generują media społecznościowe, mówią, że nie ma co ich demonizować. I rzeczywiście, social media w dzisiejszych czasach dają nam wiele możliwości. Często bywają źródłem wiedzy, zarówno o nas samych, społeczeństwie czy świecie. Jednak mimo to, nie powinniśmy pomijać tych aspektów, które mogą mieć negatywny wpływ na życie nasze lub młodszych użytkowników. I właśnie problem retuszu wydaje się być tu jednym z tych, które mogą przynieść konsekwencje nie tylko zdrowotne, ale również doprowadzić do prób samobójczych. Najbardziej narażone na te działania są osoby w wieku nastoletnim. O jakiej skali problemu mówimy?
Jedne z badań wykazują, że depresja jest powszechną chorobą, wśród dzieci i młodzieży nadmiernie korzystającej z mediów społecznościowych. Co więcej, dwukrotnie częściej skłonności do depresji przejawiają dziewczynki w wieku 14 lat. Jest to o tyle szokujący wynik, że badaniom została poddana grupa ponad 11 tysięcy młodych osób. I już dwie piąte dziewczynek i jedna piąta chłopców, korzysta z social media dłużej niż trzy godziny dziennie.
Jednak najbardziej szokujące wydają się dane dotyczące oznak istotnej klinicznie depresji. Jej objawy zauważyło około 12% użytkowników korzystających ze średnią częstotliwością z mediów społecznościowych. I aż 38% tych, korzystających z nich często (pięć lub więcej godzin dziennie). Owszem, za 40% dziewczyn i 25% chłopców chorób psychicznych podczas działań online odpowiada nękanie czy cyberprzemoc. Jednak tyle samo dziewczyn (40%) i 28% chłopców choruje na depresję w związku z zaniżoną samooceną, związaną z porównywaniem się do innych, idealnych według nich osób w sieci.
Mówimy STOP nadmiernemu retuszowi
Opisywany problem retuszu zdjęć ma jednak dużo większy wymiar, niż mogłoby nam się to wydawać. Przede wszystkim dlatego. że o brak drastycznych zdjęć, zwłaszcza w kwestii wyglądu, apelują marki. Jedną z ciekawszych i wciąż trwających akcji jest ta zaproponowana przez markę Dove, której kampanię możemy zobaczyć zarówno w internecie, jak i w TV.
To krótkie wideo obrazuje zmiany, kolejno wykonywane przez nastolatkę, tylko od tyłu. Trzeba przyznać – robi wrażenie.
Ciekawe podejście do kwestii retuszu, przedstawił także jeden z fotografów Peter DeVito. Normalizuje on problemy, które większość nastolatków czy również osób dorosłych, uważa za coś, czego chętnie by się pozbyli. W efekcie, bardzo często decydując się na mocny retusz w mediach społecznościowych. DeVito sprzeciwił się także fotografom, zmieniającym rysy twarzy, usuwającym trądzik. Fotograf lubi też podejmować temat rasizmu, seksizmu. Wspiera również inicjatywę „free the nipple”.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Ciekawą reakcję na temat retuszu, jak i mało upiększonych zdjęć, mogliśmy również ostatnio zaobserwować po słynnym poście Agnieszki Kaczorowskiej. Celebrytka napisała wtedy słynne już zdanie, że obecnie panuje moda na brzydotę. Wówczas, odezwało się wiele osób popularnych na Instagramie, sprzeciwiając się tej opinii, tym samym pokazując siebie bez retuszu, upiększeń.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Interesujące podejście wówczas do całej kwestii zaprezentowała również Joanna Koroniewska, apelując o to, aby zaprzestać hejtu, akceptować siebie. W dodatku przedstawiła swoją własną historię, związaną z brakiem akceptacji siebie. A to przecież jest silnie powiązane z retuszem i sprawianiem, aby zdjęcia jak najmniej oddawały rzeczywistość. Mam tym samym wrażenie, że w tamtym momencie świat na chwilę jakby się przebudził. W internecie zaczęły pojawiać się teksty z badaniami na temat braku wiary w siebie, a osoby popularne opisywały, z jakimi problemami natury psychologicznej musiały zmagać się w związku ze swoim wyglądem i niską samooceną.
Dlaczego nadużywamy programów do obróbki zdjęć?
Poza wspominanymi przeze mnie wcześniej przyczynami, na ciekawy aspekt w tej sprawie, zwróciła uwagę Aleksandra Szkiłądź – CMO i influencer marketing specialist w agencji DDOB.
Retuszowanie zdjęć przed publikacją ich w social media weszło już nam w nawyk. Stosowanie poprawek samo w sobie nie jest niczym złym – to normalne, że każdy z nas lubi ukrywać swoje niedoskonałości i pokazywać się do tej “lepszej” strony. Tyczy się to nie tylko wyglądu, ale całego naszego życia – w sieci chwalimy się tylko sukcesami, dalekimi podróżami, drogimi ubraniami i knajpami; wspaniałymi chwilami. Nie dzielimy się porażkami, nie pokazujemy się, kiedy mamy gorsze dni – i to jest OK! Problem pojawia się, gdy influencerzy dochodzą do perfekcji w retuszu swoich zdjęć i tym samym wpływają na postrzeganie rzeczywistości przez ich odbiorców. Patrzymy na perfekcyjne zdjęcie dziewczyny/faceta i nie zauważamy dokonanych w nim poprawek. Widzimy za to lajki i pochlebstwa.
Ponadto, ekspertka przytacza przykład Kendall Jenner z lutego 2021, kiedy to influencerka opublikowała swoje zdjęcie z walentynkowej sesji zdjęciowej dla marki Skims.
Efekt zachwycił internautów. A ich uwagę zwłaszcza zwróciły długie nogi i talia osy. Aleksandra Szkiłądź przypomina jednak, że zdarzyli się również przeciwnicy tej fotografii. Powodem miał być właśnie retusz przy użyciu Photoshopa, promując nierealistyczne proporcje ciała, jak również standardy piękna, które nie są możliwe do osiągnięcia.
Ta sama influencerka mówiła w swoim reality show “Life Of Kylie” o tym, że myślała o wypełnieniu ust już w wieku 15 lat – po tym, jak pewien chłopiec skomentował małe usta.
Nie od dziś wiadomo, że istnieje silna korelacja między czasem spędzanym na scrollowaniu social mediów a zjawiskiem depresji wśród młodych. Idealizowanie swojego wyglądu wśród influencerów tylko pogarsza sytuację, wpędzając w kompleksy młodych użytkowników Instagrama, tak podatnych na wpływy ich internetowych idoli. Potem rodzą się dziwne zjawiska, jak chociażby snapchatowa dysmorfia, czyli upodabnianie się do snapchatowych lub insta filtrów poprzez zabiegi chirurgii plastycznej, dostępnym dla coraz szerszego grona ludzi – dodaje ekspertka.
Podobne podejście w tej kwestii ma również Olivia Drost ze Spotlight Agency. Nie zgadza się ona jednak z tym, że każdy retusz zdjęcia jest problemem. Jak sama twierdzi, bardzo często retusz ma na celu jedynie wyostrzenie szczegółu, edycję techniczną. Wszystko po to, aby zdjęcie stało się bardziej czytelne czy estetyczne. Natomiast za problem uznaje ona poprawiony obraz rzeczywistości, najczęściej w postaci ludzkiego ciała.
W przypadku reklam i treści sponsorowanych problem nie jest tak ogromny. Większość społeczeństwa zdaje sobie sprawę, że te materiały są retuszowane – każdy z nas, oglądając okładkę magazynu czy zdjęcie, prezentujące nowy krem zakłada, że te treści mogły być edytowane. Największym problemem jest obecnie retusz zdjęć, wyglądających na naturalne, czyli treści publikowanych każdego dnia w mediach społecznościowych. Młodzi odbiorcy, śledzący w social mediach swoich idoli, porównują się do tego, co widzą na zdjęciach i w materiałach wideo częściej niż porównywaliby się do photoshopowanej okładki magazynu czy reklamy produktów kosmetycznych. To może mieć prawdziwie negatywny wpływ na dzieci i młodzież – dodaje.
I trudno się z tym nie zgodzić. Prawdą jest bowiem, że już coraz częściej odbiorcy reagują na drastyczne zmiany w zdjęciach. Swoje spostrzeżenia bardzo często piszą w komentarzach, wyjaśniając co nie zgadza się w całości. Dzięki temu, inne osoby mają szansę także zwrócić uwagę na szczegóły, taki jak, np. krzywa podłoga, lewitujące obiekty, a nawet brak stopy.
Głośny sprzeciw Norwegii
O zmianach, jakie w prawie postanowiła wprowadzić Norwegia, pisaliśmy kilka tygodni temu. W ogromnym skrócie, od teraz, zarówno osoby wpływowe, jak i reklamodawcy, będą zobowiązani oznaczyć w swoich treściach, że dokonali retuszu swoich zdjęć. Prawdopodobnie, większość influencerów działających w tym kraju, poprała decyzję norweskiego organu parlamentarnego. A co na ten temat sądzą przedstawicielki jednych z najlepszych agencji influencerskich w Polsce?
To bardzo dobre posunięcie, które powinno zostać wprowadzone także w pozostałych krajach, również w Polsce. Retuszowanie zdjęć jest dobrowolne, ale warto zadbać o transparentność w social mediach – zwłaszcza, jeśli jest się wpływową osobą w sieci, którą naśladuje grom obserwatorów. Wszyscy powinniśmy dbać o dobro młodego pokolenia, które czuje coraz silniejszą presję poprzez promowanie fałszywego obrazu piękna.
Na razie dotyczy to tylko postów sponsorowanych i kampanii reklamowych. To właśnie te publikacje osiągają największe zasięgi i docierają do najszerszego grona odbiorców – przyznaje Aleksandra Szkiłądź z DDOB.
Podobnego zdania jest również Olivia Drost, dodając też, że pokazywanie w reklamie kosmetyków poprawionej cery czy środka odchudzającego, idealnej sylwetki, jest po prostu oszustwem względem odbiorców. Zwłaszcza, że sugeruje ona skuteczność leku, a nie sprawne posługiwanie się Photoshopem.
Sądzę jednak, że problem jest bardziej skomplikowany. Nie powinien odnosić się do samych influencerów, ale wszystkich komercyjnych materiałów i mediów, w tym tradycyjnych form reklamowych, teledysków, kampanii offline’owych czy postprodukcji w kinie – dodaje.
I tu także należy przyznać ekspertce rację. Wciąż bowiem jesteśmy zalewani treściami, również rozrywkowymi, gdzie każda niedoskonałość jest albo skrzętnie ukrywana, albo retuszowana. Co ciekawe, do momentu, w którym nie poznamy tej osoby osobiście, bardzo często uważamy ja za wzór. Czujemy się gorsi. Ciekawym problemem poruszonym przez Olivię Drost są również teledyski. Niestety, w dużej mierze efekt to ciężka praca sztabu ludzi. Nikt później nie wyjaśnia tego odbiorcom. I w zasadzie skutek może być podobny do tego, jaki daje obserwacja kont, np. na Instagramie, gdzie pełno jest wyretuszowanych zdjęć.
Czy takie prawo mogłoby sprawdzić się w Polsce?
Myśląc o zmianach w prawie, jakie zaszły w Norwegii, nasuwa się na myśl pytanie, czy znalazłoby ono odzwierciedlenie w Polsce. Czy celebryci, influencerzy i reklamodawcy są gotowi na to, aby w naszym kraju mogło zostać wprowadzone podobne prawo?
Aleksandra Szkiłądź z DDOB mówi wprost, taka decyzja mogłaby spotkać się z oporem. Natomiast jak twierdzi ekspertka, narzucone prawo trzeba zaakceptować. Dodaje tym samym, że już od jakiegoś czasu influencerzy zabierają głos w sprawie nieosiągalnych standardów. Udzielają się również w kwestii ciałopozytywności. A jako przykład podaje między innymi te dwie influencerki – Justynę Lis oraz Agnieszkę Stachurską.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Takie postawy to oznaka świadomości influencerów, jak wielki wpływ wywierają na zdrowie psychiczne młodzieży. Niestety w Polsce mamy jeszcze dużo do nadrobienia w tym temacie. A takie posty to kropla w morzu przerobionych fotografii na Instagramie.
Olivia Drost również nie jest zbyt optymistycznie nastawiona do reakcji, jednak nie samych influencerów, a celebrytów.
Myślę, że na polskim rynku tego entuzjazmu byłoby zdecydowanie mniej. Jednak nie wśród influencerów, rozumianych jako twórcy internetowi, ale głównie – wśród celebrytów. To oni częściej prezentują poprawiony obraz rzeczywistości. Popularność twórców internetowych opiera się na ich wiarygodności i naturalności, która buduje ich relację z odbiorcami.
Naturalnym być
Tak naprawdę kwestia bycia naturalnym w social media, to coś, o co powinni dbać wszyscy użytkownicy korzystający z tych serwisów na co dzień. Zawsze musimy również pamiętać, że nikt nie jest idealny. A to, co w nas nieidealne, może być piękne dla innych. Jeżeli my postawimy na zmianę, powoli zaczną się również zmieniać reklamy i przekazy medialne. Już dziś bowiem zaczęto zwracać uwagę na to, w jaki sposób manipuluje się czyimś wizerunkiem, a tym samym również odbiorcami. Takie działania w większości są potępiane. A my, użytkownicy mediów społecznościowych coraz chętniej pokazujemy się bez zbędnych filtrów, czy trików z Photoshopa.
Dla tych zaś, którzy wciąż nie czują się przekonani do polubienia siebie i możliwości dania polubienia siebie innym, polecamy profil Pani Łuski, która choruje na łuszczycę czy Pauliny Mękał – kobiety chorującej na bielactwo. A już z całą pewnością, polecam ich najnowszą rozmowę na temat akceptacji siebie takimi, jacy jesteśmy. I z tą rozmową właśnie dziś Was zostawię.
Wyświetl ten post na Instagramie.
I z tą rozmową właśnie dziś Was zostawię. Musimy też pamiętać, że cytując Paulinę, nasz świat jest ogromny i jest w nim miejsce na każdego człowieka, bez względu na jego wady.