reklama
W piątek Google obchodził swoje 15-lecie obecności na rynku. Data może być o tyle myląca, że Larry Page (obecny pełniący funkcję CEO) i Siergiej Brin zarejestrowali spółkę 4 września 1998 r. Co więcej, domena Google.com została zarejestrowana jeszcze wcześniej, bo 15 września 1997 r. Jednakże sami założyciele utrzymują, że rocznica urodzin spółki obchodzona jest 27 września.
Z historii firmy, umieszczonej na stronach Google, dowiadujemy się, że Page i Brin poznali się na Uniwersytecie Stanforda w 1995 roku. 21-letni wówczas Brin oprowadzał po uczelni 22-letniego Page’a, świeżo upieczonego absolwenta Uniwersytetu Michigan. Według niektórych relacji, podczas pierwszego spotkania nie zgadzali się ze sobą niemal w żadnej sprawie.
Jak wyglądała droga giganta z Mountain View na sam szczyt internetowego biznesu? Postanowiliśmy opisać ją poprzez wskazanie najważniejszych wydarzeń z historii spółki. Wiele z nich dotyczyło wprowadzania nowych, a dziś już sztandarowych usług. Nic w tym dziwnego, wszak to właśnie na nich Google zbudował swoją pozycję.
Wyszukiwarka Google
“Od tego wszystko się zaczęło” – nie wypada zacząć naszej opowieści w inny sposób. Wyszukiwarka Google zadebiutowała w internecie 15 września 1997 r. W momencie uruchomienia indeksowała 26 milionów stron, odpowiadając przy tym na 10 tysięcy zapytań dziennie. Obecnie indeksuje aż 60 bilionów stron, a liczba zapytań od internautów sięga 100 miliardów w skali miesiąca (blisko 3 miliardy dziennie). Pierwsze reklamy pojawiły się w październiku 2000 r., jako element programu AdWords.
Jednym z najważniejszych elementów wyszukiwarki jest algorytm PageRank, który nadaje indeksowanym stronom określone wartości liczbowe, oznaczające ich jakość. Wprawdzie został opracowany przez Page’a i Brylina, ale patent na niego należy do Uniwersytetu Stanforda. Za ekskluzywną licencję na korzystanie z niego Google przekazał uczelni 1,8 mln akcji. Akcje zostały sprzedane w 2005 r. za 336 mln dol.
Znakiem firmowym wyszukiwarki Google jest od samego początku bardzo prosty design, ubarwiony jedynie kolorowym logiem firmy. Skąd taki, a nie inny wygląd? Założycielom zależało na przejrzystym interfejsie, umożliwiającym szybką nawigację, a to dlatego, że… nie znali HTMLa. Ciekawi jak wyglądała wyszukiwarka 15 lat temu? Proszę bardzo:
Okazjonalnie w wyszukiwarce pojawiają się tzw. Doodle, czyli zabawne obrazki, które od czasu do czasu zastępują logo Google na stronie głównej wyszukiwarki. Doodle to zawsze zaskoczenie, a jednocześnie miła niespodzianka dla internautów, zwłaszcza że część z nich jest interaktywna. Okazji jest mnóstwo, taką były też 15-ste urodziny Google, toteż firma nie omieszkała o tym przypomnieć internautom (co widać na zdjęciu tytułowym niniejszego artykułu), zachęcając ich do uderzania w znaną wszystkim latynosom piñatę. Jak dotąd pojawiło się ponad 1000 Doodles.
Oczywiście od czasu uruchomienia wyszukiwarki wielokrotnie wprowadzano zmiany w algorytmie, które miały podnieść efektywność przeszukiwania. Ostatnia modyfikacja miała miejsce całkiem niedawno, bo ledwie miesiąc temu. Co warte podkreślenia, mówimy tutaj o bardzo poważnej zmianie, bo w praktyce, jak przekonują sami przedstawiciele spółki, mamy do czynienia z zupełnie nowym algorytmem. Nazwano go “Hummingbird”, czyli… koliber. Algorytm ma znacznie lepiej radzić sobie z zapytaniami użytkowników formułowanymi w formie zwykłych pytań czy zdań oznajmujących. W praktyce skuteczność wyników przy tego typu zapytaniach ma być równie dobra, jak przy korzystaniu wyłącznie z fraz kluczowych. Zmiana wpłynie na 90% wyników wyświetlanych przez wyszukiwarkę.
Rusza program AdSense
18 czerwca 2003 r. ruszył program Google AdSense, który wkrótce stanie się jednym z najważniejszych źródeł przychodów spółki, m.in. razem z programem AdWords. AdSense to serwis reklamowy, dzięki któremu marketerzy mogą wyświetlać internautom odwiedzającym różne strony www kontekstowe reklamy tekstowe, bannerowe lub wideo. Aby program działał, musieli zgłosić się do niego wydawcy, czyli właściciele stron, którzy chcieli udostępnić powierzchnię reklamową w postaci należących do nich stron.
Wydawcy określają m.in. jakie reklamy mogą pojawiać się na ich stronach, a także w których miejscach Google może je wyświetlać. Reklamodawcy zainteresowani wyświetlaniem reklam na poszczególnych stronach licytują cenę reklam na aukcjach prowadzonych w czasie rzeczywistym. Google rozlicza się z wydawcami na dwa sposoby – w grę wchodzi albo liczba kliknięć w reklamy, albo liczba wyświetleń.
Wielką zaletą AdSense jest integracja z Google Analytics, dzięki czemu uczestnicy programu otrzymują pełną gamę informacji o reklamach i stronach, na których są publikowane.
Według najświeższych danych, z Google AdSense korzysta już 14% wszystkich stron internetowych. Udział sieci reklamowej w całym rynku wynoi aż 74%. W II kwartale 2013 r. program AdSense przyniósł Google blisko 3,2 mld dolarów przychodu, co czyni z niego drugie największe źródło zarobku. Największym są oczywiście strony należące do samego Google (8,87 mld w II kwartale 2013r.).
Gmail: trzymany w tajemnicy
Najpopularniejsza obecnie na świecie poczta elektroniczna przez 2 lata od chwili jej uruchomienia była używana wyłącznie przez pracowników Google – na potrzeby wewnętrznej komunikacji. Start usługi datuje się na marzec 2004 roku, a jej publiczna premiera miała miejsce 1 kwietnia. Prezentowała się wówczas tak:
Co ciekawe, logo usługi powstało w noc poprzedzającą jej uruchomienie.
Skąd w ogóle pomysł na Gmaila? Robiąc badania dotyczące społeczności internautów, pracownicy Google doszli do wniosku, że można wyróżnić 6 grup użytkowników poczty elektronicznej, różniących się od siebie przyzwyczajeniami i sposobami korzystania z poczty. Gmail został pomyślany w taki sposób, by trafiać do każdej z nich.
Po upublicznieniu usługi, przez kilka lat pozostawała w fazie beta. Oficjalny koniec tej fazy i start pełnej wersji Gmaila datuje się na 7 lipca 2009 r. W tym okresie początkowo dołączenie do grona użytkowników usługi możliwe było jedynie dzięki funkcjonującemu systemowi zaproszeń. Brak ograniczeń w zakładaniu konta wprowadzono w lutym 2007 r.
Ilu internautów korzysta z Gmaila? Dane z czerwca ubiegłego roku mówiły o 425 milionach. Użytkownikom bez żadnych opłat przysługuje 15 GB pamięci, przy czym całość jest dzielona między trzy usługi: Gmaila, Dysk Google oraz albumy ze zdjęciami i filmami wideo na Google+.
W ostatnim czasie Gmail stał się jednym z głównych powodów wzmożonej krytyki wymierzonej w Google. Chodzi o automatyczny system do skanowania fraz pojawiających się w mailach, który następnie wykorzystuje zebrane dane do targetowania reklam wyświetlanych użytkownikom usługi. Grupa amerykańskich użytkowników zarzuciła gigantowi z Mountain View naruszenie tajemnicy korespondencji i wniosła sprawę do sądu. Sprawa zakończy się wydaniem wyroku, bowiem (jak informuje Reuters) prowadząca postępowanie sędzia oddaliła zarzuty Google, jakoby użytkownicy wyrazili zgodę na takie działania firmy.
Google wchodzi na giełdę!
19 sierpnia 2004 roku to bez wątpienia jedna z najważniejszych dat w historii Google. Tego dnia akcje spółki weszły do publicznego obrotu. IPO Google’a obsługiwali giganci – Morgan Stanley i Credit Suisse, którzy zapewnili jednocześnie wdrożenie systemu sprzedaży akcji za pośrednictwem internetu. Debiut giełdowy rosnącej w siłę spółki był nad wyraz udany, bowiem spółka podniosła wówczas z parkietu oszałamiającą kwotę 1,67 mld dolarów. Cena emisyjna wynosiła 85 dolarów za sztukę przy wolumenie liczącym ponad 19,5 miliona walorów – na zakończenie pierwszego dnia wynosiła już 100 dol. Tym samym rynek wycenił wówczas spółkę na 23 miliardy dolarów. Na pierwszej ofercie publicznej Google skorzystało nawet… Yahoo!, które było właścicielem 8,1 mln akcji spółki.
W ciągu niespełna 10 lat wartość spółki wzrosła ponad 10-krotnie! Na zakończenie piątkowej sesji za akcje Google płacono aż 876 dolarów, co daje wycenę spółki na poziomie 290 miliardów dol. Obecnie walory spółki notowane są na dwóch giełdach – amerykańskiej NASDAQ (symbol GOOG) oraz Frankfurckiej Giełdzie Papierów Wartościowych (GGQ1).
Warto dodać, że kiedy Google wchodził na giełdę, wspomniani Page i Brin, a także ówczesny CEO spółki Eric Schmidt zawarli porozumienie, w myśl którego zobowiązali się pracować na rzecz firmy jeszcze co najmniej 20 lat, do 2024 r. Jak widać, wciąż zostało im dużo pracy.
Pierwsza oferta publiczna Google długo pozostawała największą w historii spółek internetowych. Giganta z Mountain View przebił dopiero Facebook, który podniósł z parkietu oszałamiającą kwotę 16 mld dolarów. Trzeba wszakże zauważyć, że ciężko dziś zestawić ze sobą te wyniki, wszak dzieli je bez mała 9 lat.
Strona www bez tajemnic: Google Analytics
W opowiadaniu o historii giganta z Mountain View nie sposób pominąć wątku dotyczącego Analytics. Usługa umożliwiające analizę statystyk stron internetowych to kolejny przykład udanej transakcji biznesowej. System, który stoi za Analytics stworzyła spółka Urchin Software, którą Google kupił w kwietniu 2005 r. Premiera bezpłatnej wersji narzędzia miała miejsce 14 listopada 2005 r. Zainteresowanie było tak duże, że po tygodniu wstrzymano możliwość zapisywania się
Właściciele stron www otrzymują dzięki Analytics bardzo szeroki wachlarz raportów dotyczących ruchu internautów. Dostarczane raporty obejmują wiele płaszczyzn: treści, społeczności, dane mobilne, dane z reklam (integracja z AdWords), konwersję.
Obecnie z Analytics korzystają właściciele 66% spośród 10 tys. największych stron w internecie. Usługę zainstalowano na ponad 10 milionach stron www. Wśród nich są m.in. Twitter czy Dailymotion.
Ciekawostką może być fakt, że w maju 2011 r. usługa została zablokowana w… Niemczech. Miało to związek z regulacjami unijnymi dotyczącymi popularnych “ciasteczek”. Od tego czasu Google musi stosować się do wskazówek wprowadzonych w prawie dotyczącym ochrony danych osobowych.
YouTube w rękach Google
Przejęcie YouTube w październiku 2006 roku to bez wątpienia jedna z najważniejszych, o ile nie najważniejsza transakcja w dziejach Google. Dynamicznie rozwijający się serwis z treściami wideo kosztował giganta z Mountain View, bagatela, 1,65 mld dolarów, czyli niemal tyle, ile spółka zarobiła na sprzedaży akcji w ramach pierwszej oferty publicznej. Transakcję rozliczono jednak głównie akcjami. Jednym z głównych rywali Google startujących w wyścigu po YouTube było Yahoo!
Od samego początku założenie było takie, że YouTube pozostanie odrębną, formalnie niezależną marką. Gdyby nie zgoda Google na takie rozwiązanie, do transakcji mogłoby nie dojść, głównie z uwagi na postawę jednego ze współzałożycieli YouTube, Chada Hurleya. W momencie przeprowadzania transakcji, dzienna liczba wyświetleń filmów umieszczonych w serwisie sięgała 100 milionów, a baza serwisu wzbogacała się średnio o 65 tysięcy nowych filmów. Liczba użytkowników oscylowała natomiast wokół 20 mln. Niektórzy analitycy zastanawiali się, czy to trafna inwestycja, wskazując na niskie przychody reklamowe przejmowanej spółki.
Dziś YouTube to już serwis-instytucja na scenie internetowej. Dość powiedzieć, że według rankingu Alexa to trzecia najchętniej odwiedzana strona internetowa w całej sieci. Ustępuje jedynie Google i Facebookowi. Liczba internautów korzystających z YouTube przekroczyła niedawno miliard.
Dodajmy, że przejęcie YouTube to jedna z już ponad 100 tego typu transakcji w dziejach Google.
Czytaj dalej:
Idzie mobile, idzie Android
Pages: 1 2