reklama
Zastanawiające zjawisko opisał na łamach serwisu ReadWrite Bernand Meisler. Od pewnego czasu w konsternację wprowadzała go część reklam na Facebooku – niektóre marki czy fanpejdże „polecali” znajomi, co do których był przekonany, że nie byliby skłonni do tego, by je polubić (np. zadeklarowani demokraci „lubiący” fan page Mitta Romney’a). Swoje przypuszczenia kilkukrotnie zresztą potwierdzał u źródeł. Znajomi zarzekali się, że nie polubili danego fanpejdża, po czym z konsternacją odnotowywali, że najwidoczniej ktoś to zrobił za nich.
W efekcie poprosił znajomych o to, by przesyłali mu informację o wszelakich podejrzanych treściach jakie zauważyli na Facebooku. W odpowiedzi na apel jeden z nich poinformował Meislera, że jedna z reklam, które zostały mu wyświetlone, w ramach systemu rekomendacji wykorzystała dane użytkownika, który… nie żyje. Jako że konto zmarłego na Facebooku dalej funkcjonowało w bazie serwisu, można byłoby to jeszcze zrozumieć, ale okazało się, że rzekomy „lajk” dla marki (Discover) pochodzi z listopada, podczas gdy osoba ją „rekomendująca” zmarła w marcu. W dodatku znajomy zarzekał się, że zmarły nigdy by nie polubił rzeczonej marki. Identyczne zjawisko odnotowała inna osoba z grona znajomych Meislera.
Jak Facebook tłumaczy zaistniałą sytuację? Przedstawiciele serwisu utrzymują, że tego typu anomalia mogą występować w przypadku, gdy nikt z rodziny czy znajomych zmarłego nie zwróci się do administracji o przekształcenie profilu w „in memoriam”, bowiem wówczas konto w dalszym ciągu funkcjonuje tak, jakby jego właściciel nadal żył. W efekcie wszelkie „lajki” zmarłego nadal mogą być wykorzystywane przy reklamach.
To jednak nie tłumaczy głównego problemu. W jaki sposób powstają tego typu fałszywe „lajki”? Czy to wina błędu w kodzie Facebooka czy może jakiś inny sposób, z którego skwapliwie korzystają marketerzy? Przedstawiciele Facebooka przekonują, że to prawdopodobnie efekt przypadkowego kliknięcia w „lubię to” (np. podczas korzystania z mobilnej wersji), ale biorąc pod uwagę skalę zjawiska (Meisler opisał kilkanaście przypadków) to wytłumaczenie wydaje się być mało przekonujące.
Przeprowadzana niedawno akcja kasowania fałszywych profili (i tym samym fałszywych lajków) z oczywistych względów nie dotyczyła opisanych wyżej zjawisk. Czy jest więc jakikolwiek sposób na to, by uniknąć takich pomyłek? Nie da się ukryć, że stawia to przejrzystość mechanizmu wyświetlania reklam na Facebooku pod małym znakiem zapytania.