X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Świat bez Facebooka – co oznaczałoby to dla marek? (opinie ekspertów)

Czy wyobrażaliście sobie kiedyś, co stałoby się gdyby Facebook nagle zniknął? Jakie działania podjęłyby firmy? Co mogłoby zastąpić najpopularniejszy portal społecznościowy w Polsce? Zapytaliśmy o to 13 ekspertów m.in z GoldenSubmarine, Deloitte Digital, Havas Warsaw, ContentHouse, Izmałkowa, Biuro Podróży Reklamy czy More Bananas.

Świat bez Facebooka – co oznaczałoby to dla marek? (opinie ekspertów)fot. bank zdjęć shutterstock.com

reklama


Facebook jest obecnie najpopularniejszym medium społecznościowym w Polsce, a w czerwcu pojawiła się informacje, że liczba aktywnych użytkowników na świecie portalu przekroczyła 2 miliardy. Firma powstała w 2004 roku jest obecnie światowym gigantem i wyznacza trendy. Nic więc dziwnego, że potencjał komunikacyjny portalu poza indywidualnymi użytkownikami starają się wykorzystywać także firmy. Zarówno te mniejsze, jak i większe możliwość interakcji oraz zwracania uwagi odbiorców po to, aby efektywnie komunikować się ze swoimi potencjalnymi nabywcami dóbr i usług.

Na poczet portalu dysponowane są ogromne budżety, a obsługą profili i działaniami reklamowymi nierzadko zajmują się agencje. Coraz częściej słyszymy o imponujących akcjach czy też kryzysach w mediach społecznościowych. Konsumenci coraz chętniej i odważniej komunikują za pomocą portalu swoje niezadowolenie lub obawy względem nabytego produktu. Jest on więc nie tylko tubą dla firm, ale i przestrzenią do zaangażowania i interakcji dla odbiorców.

Co jednak, gdyby pewnego dnia Facebook zniknął? Jaką strategię obrałyby wówczas firmy? Z czym wiązałoby się to dla odbiorców? Czy istnieje substytut portalu? Zapytaliśmy o to 13 specjalistów z More Bananas, Deloitte Digital, Golden Submarine, Get Hero, Izmałkowa, ContentHouse, Kamikaze, Verseo, Biuro Podróży Reklamy, Havas Warsaw, Social Media London Style, Imagine oraz ReachaBlogger. Co powiedzieli?

Anna Ledwoń, Head of marketing w More Bananas

anna ledwonCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Chwilowy chaos i poniekąd dezinformacja. A potem świat toczyłby się dalej. Facebook to kolejny kanał komunikacji z Klientem i sprzedaży, ale nie jedyny. Trzeba by było jeszcze raz stworzyć wiele strategii, zastanowić się gdzie ulokować budżet, w jaki sposób i gdzie osiągnąć podobne efekty działań jak na Facebooku. To dla dużych i średnich marek. Natomiast najbardziej straciłyby na tym małe marki i lokalne biznesy, dla których Facebook, to niejednokrotnie jedyny kanał obsługi klienta, komunikacji i sprzedaży swoich usług czy produktów. Jeszcze gorzej dla firm i usługodawców, np. agencji social media, które swoje być albo nie być opierają właśnie na obsłudze klientów w tym kanale. Rezultat to albo rozwój firmy i pracownika na nowej drodze zawodowej, albo strata sporej ilości etatów i upadek niejednej firmy.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Dobre pytanie. :) Content marketing, video marketing, wirtualna rzeczywistość, marketing mobilny – marki w dzisiejszych czasach mają gdzie lokować swoje budżety. Na pewno jeszcze bardziej zyskałby na popularności Instagram (o ile nie zniknąłby razem z Facebookiem), na nowo moglibyśmy odkryć potencjał Pinteresta (wg mnie niesłusznie niedocenianego w naszym kraju), Twittera czy zintensyfikować działania na Snapchacie. Może i Google+ miałby szansę na swoje “pięć minut”. Kiedy z rynku zniknąłby taki wręcz monopolista jak Facebook, pojawiłaby się szansa dla nowo powstających mediów społecznościowych, zdecydowanie większa niż w tym momencie.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Bardziej zagubieni od samej marki byliby na pewno jej odbiorcy. Dla niejednej osoby pierwszy odruch w momencie niezadowolenia z produktu czy chęci zapytania o produkt/usługę, to napisanie do marki na Facebooku. Wygrałyby tutaj te firmy, które postawiły na obsługę klienta jako ogół: maile, telefony, komunikacja w innych mediach społecznościowych. Nie wierzę, że kiedykolwiek wrócimy do komunikacji jednostronnej z klientem. W tym momencie zresztą coraz “ciężej o klienta”, a coraz więcej prosumentów, którzy chcieliby brać aktywny udział w tworzeniu komunikatu firmy jak i samych jej produktów.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Zdywersyfikować swoje działania i nie stawiać wszystkiego na jeden kanał komunikacji z klientem. Zawsze powtarzam, że Facebook to narzędzie, które powinno być częścią jakiejś większej idei i strategii marketingowej. Dodatek do naszych działań i podejmowanych akcji oraz prowadzonych kampanii, a nie ich core. Oczywiście Facebook to genialne źródło informacji o kliencie czy to na poziomie jednostki, czy już na poziomie big data. Ale nie powinno być jedynym tego źródłem.


Bartosz Fiszer, Senior Performance Specialist w Deloitte Digital

DD_BFiszer_200

Co stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Kiedy w 2013 roku skończyła się impreza pod tytułem „Darmowe zasięgi dla każdego” marki nie wiedziały, co się dzieje, gdy ich komunikat zaczął docierać do 2-3% społeczności. Agencje też były w kropce, bo do tego momentu wmawiały brandom, że najważniejsze jest być na portalu Zuckerberga, gdyż ten kanał, jako jedyny ma przyszłość. Wszyscy starali się wyjść z tej sytuacji, ale mleko się rozlało. Dzisiaj jest lepiej, bo wokół marek powstają ekosystemy. Przez to koniec Facebooka nie byłby aż tak bolesny. Chyba, że któraś marka skupiłaby się tylko na tym kanale, ale wtedy bądźmy szczerzy – zasłużyła sobie na niebyt. Widzę w zniknięciu wielkiego „F” szansę na rozkwit prawdziwego content marketingu, bo cały czas naiwnie wierzę, że drugi raz użytkownicy nie nabraliby się na bezpłciową komunikację. Celowo też nie mówią o YouTube, bo jeżeli marki już teraz nie mają ochoty i budżetu na polepszanie swojego contentu przy milionach fanów, nie będą tego robiły, kiedy będzie trzeba odbudowywać społeczność.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Jeżeli upadek Facebooka nie wiązałby się z upadkiem kupionych przez niego narzędzi to Instagram byłby w tym momencie najlepszym miejscem dla marek. Twitter mógłby w końcu odbić się od dna, na jakim się znajduje, jeżeli chodzi o współpracę z firmami. Na Google+ nie będzie można liczyć nawet w momencie, kiedy wszystkie inne sieci znikną z powierzchni rzeczy. Uważam również, że strony mogłyby zacząć inwestować w swoje strony internetowe i content marketing. Obecnie jest to najbardziej zaniedbywany obszar prawie każdej marki i zniknięcie Facebooka mogłoby pozytywnie wpłynąć na te obszary. Skupienie się na SEO, SEMie i jednoczesne rozwiązywanie konkretnych problemów użytkowników poprzez content marketing – to mogłoby się udać, zwłaszcza gdyby straciły dostęp do milionów użytkowników ukrytych pod przyciskiem „Boos Post”.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Myślę, że nijak. Marki w tym momencie i tak nie wykorzystuję w pełni potencjału komunikacyjnego jaki jest im dany przez Facebooka. Gdyby tak było, nie mielibyśmy case’ów „Tak powinno się prowadzić dialog z klientem”, ponieważ byłaby to norma. Myślę, że wiele marek by odetchnęło z ulgą, że na nowo postawiona została granica pomiędzy nimi, a konsumentami. Należy również pamiętać, że Facebook nie jest najważniejszym kanałem komunikacji. Tym kanałem cały czas jest Twitter i im prędzej marki nauczą się z niego korzystać w 100%, tym lepiej dla nich.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Można, a wręcz trzeba. Po pierwsze nie należy NIGDY skupiać się na jednej sieci społecznościowej. Trzeba pamiętać, że wszystkie social media to biznesy, a te lubią upadać w najmniej spodziewanym momencie. Jeżeli rozwijamy swoją siatkę społeczności przykładając do każdej tyle samo uwagi i pracy, nie straszne nam znikanie serwisów. Po drugie i ważniejsze – należy dbać o własną przestrzeń. Facebook, Instagram, Twitter przyzwyczaiły nas do traktowania wynajętej przestrzeni, jako naszej własnej. Problem polega na tym, że to nadal jest czyjaś piaskownica i czyjeś zabawki, które w każdym momencie mogą przestać być nasze. Własna strona WWW odpowiednio prowadzona i animowana, content marketing, SEO, SEM – adresowanie problemów użytkowników i rozwiązywanie ich. Tworzenie z użytkowników prawdziwych ambasadorów, a nie tylko uchwytów do produktów z ładnym filtrem na Instagramie – to trzeba robić cały czas.


Marta Ulman, Digital Strategy Planner w GoldenSubmarine

MartaUlman

Co stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Koniec Facebooka to byłaby prawdziwa apokalipsa, ale myślę, że dużo ciężej przeżyliby ją użytkownicy niż marki. Dzisiaj, w samej tylko Polsce ponad 60% użytkowników Internetu korzysta z Facebooka. Na całym świecie liczba użytkowników Fejsa to ponad 1,5 miliarda osób, a dziennie korzysta z niego ponad miliard (dla porównania – Polaków jest 38 milionów). To są jakieś astronomiczne liczby. Wielu z nas nie wyobraża sobie teraz już życia, kontaktu z ludźmi bez Facebooka, a coraz więcej z nas nie pamięta świata sprzed ery Facebooka. Większość marek, choć też dużo czasu, energii i budżetu inwestuje w Facebooka, cały czas na tyle dywersyfikuje swoje działania, że zamknięcie jednego – nawet tak potężnego – kanału było by bardzo bolesne, ale nie zabójcze.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Natura nie znosi próżni, więc po ewentualnym zamknięciu Facebooka, na pewno w siłę urosłyby inne portale społecznościowe i pojawiłoby się wiele innych. Facebooka nie będzie, ale marki nadal będą chciały komunikować się z konsumentami, pokazywać swoją ofertę, sprzedawać produkty. Użytkownicy dalej będą chcieli dzielić się z innymi swoim życiem, oglądać głupie filmiki, fabrykować swoje cyfrowe ego. Skoro jest popyt, musi być podaż. Potrzeby się nie zmienią, więc na pewno pojawią się gracze, którzy będą chcieli na nie odpowiedzieć.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Moim zdaniem zniknięcie Facebooka, nie wpłynęłoby w ogóle na sposób komunikacji. Samo pojawienie się Facebooka owszem zmieniło ją: stała się bardziej bezpośrednia, personalizowana, targetowana, nastawiona na dialog, a nie jednostronną komunikację. I marki, i konsumenci już się do tego przyzwyczaili, oswoili z tym i w ten sposób komunikują się w innych mediach (już nie tylko społecznościowych, ale także tradycyjnych).

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Facebook, owszem jest największy, ale istnieje świat poza nim. Już teraz marki planując obecność w social mediach nie myślą tylko o tym kanale. Jasne, nadal przeważnie na nim się koncentrują, ale Instagram, Snpachat, Twitter czy LinkedIn to poważni gracze. Rozwiązaniem i zabezpieczeniem dla marek jest więc dywersyfikacja działań i nie zamykanie się na jeden kanał komunikacji.


Julia Izmałkowa, CEO IZMAŁKOWA

izmalkowaCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Co by było, gdyby BIG BANG nigdy się nie wydarzył? Lub wydarzył się 100 tysięcy lat później? Co stałoby się, gdyby roboty lub małpy przejęły władzę nad ludzkością? Pytanie, co by byłoby gdyby Facebook zniknął należy dokładnie do tej samej kategorii pytań. Są to wspaniałe pomysły na książki lub filmy science fiction. Nie mamy żadnych podstaw, żeby przypuszczać, że tak się stanie. ŻADNYCH.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Gary Vaynerchuk podczas jednej ze swoich prezentacji powiedział, że mimo tego, że 100% swojego czasu i energii inwestuje w social media – nie obchodzi go, jeśli Facebook, Twitter, Snapchat, Instagram znikną jutro. Bo najważniejsze jest rozumienie, jak człowiek myśli, skąd czerpie informacje, jakie podejmuje decyzje – on się tylko musi do tego dostosować. Więc mądre marki zawsze będą działać mądrze – będą tam, gdzie będą ludzie.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Podstawa każdej komunikacji – face to face, przez Internet, przez satelitę – zawsze jest taka sama. Jest nadawca i jest odbiorca. Musimy wiedzieć, jakie są jego potrzeby i nasze cele i znaleźć wspólny język. Facebook lub jakakolwiek inna platforma – to jest tylko narzędzie. Firmy znajdą inne narzędzia stosując takie same prawa komunikacji, które istniały od tysięcy lat.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Badania IZMAŁKOWA, psychologów, socjologów na całym świecie pokazują, że jeżeli można mówić o Apokalipsie, to jest ona TERAZ. Nasz sposób komunikacji online, w sposób DOSŁOWNY zmienia nasz mózg. Co prowadzi do tego, że zmienia nasze poznawcze zdolności, co wpływa na radykalną zmianę nie tylko naszej emocjonalnej mapy mentalnej, ale oczywiście zachowań. Bardziej bym się martwiła o to, co możemy zrobić teraz, a nie, co możemy zrobić z potencjalną sytuacją, która nigdy nie nadejdzie. TU i TERAZ – jest najlepszą strategią obrony na wszystkie nieszczęścia. Zajmuję się tym, co jest teraz i tym, co możemy zrobić. Cała reszta – let go and let God.


Michał Grzebyk, PR Manager w ContentHouse

grzebykmichalCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Zyskalibyśmy nieco więcej wolnego czasu, a i nasze relacje ze znajomymi (przynajmniej ich częścią) miałyby szansę na drugą młodość. Nie mielibyśmy stałego „wglądu” w ich życie, nie śledzilibyśmy na bieżąco ich podróży oraz narodzin kolejnych pociech, więc od czas do czasu chcielibyśmy ich zobaczyć offline. To tyle gwoli socjologicznych żartów. Tak naprawdę nie stałoby się nic wielkiego, a tym bardziej nieodwracalnego. Jako współcześni użytkownicy sieci z trudem nie wyobrażamy sobie życie bez mediów społecznościowych, więc miejsce Facebooka bardzo szybko zająłby inny gracz, który być może zmieniłby zasady gry na tym rynku na kolejną dekadę lub też krócej. Choć wątpię, żeby w przypadku social media można było zastosować prawo Moore’a, to wierzę, że w najbliższej przyszłości będziemy świadkami zmiany, jaką śmiało będzie można nazwać pokoleniową. Powstaną kolejne atrakcyjne dla młodzieży media, zmieniające zasady gry i podzielą od nowa wielki tort, jaki na razie w dużej części ma kolor niebieski.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Na pierwszy ogień poszłyby media, które są obecnie dostępne i znane szerokim społecznościom. Instagram, Snapchat czy genialnie przyjemny w odbiorze YouTube – to tu byłby natychmiast alokowane budżety marketingowe i wysiłki specjalistów od działań w social media oraz szeroko pojętego wizerunku. Nie zapominajmy jednak o mediach własnych influencerów, bo prowadzony przez lata i dobrze wypozycjonowany blog czy vlog nie potrzebuje Facebooka, by przyciągać dziesiątki, a nawet setki tysięcy użytkowników każdego miesiąca. Portal Zukcerberga jest dla niego tylko i wyłącznie jednym z kanałów promocji, tubą reklamową o sporych, ale coraz droższych, zasięgach.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Odnowiłoby stary, dobry, bo sprawdzony, warsztat komunikacji na linii marka – klient, czyli porządną obsługę zapytań mailowych, rozmowy telefoniczne czy też live chaty na stronach. Oczywiście szybko trzeba byłoby te składowe automatyzować, dostosowywać tak, by nadążały za wymaganiami klientów przyzwyczajonych do pisania wiadomości na Facebooku. Jednak podstawa byłby niezmienna, bo za każdym tym narzędziem zawsze stoją ludzie, którzy znają markę, jaką reprezentują, potrafią zachować empatię i chcą pomagać osobom zainteresowanym firmą w zdobyciu potrzebnych informacji na każdym etapie procesu sprzedażowego oraz obsługi posprzedażowej.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Zapamiętać jedno słowo. DYWERSYFIKACJA. Na szkoleniach i spotkaniach z Klientami często przytaczam przykład Naszej Klasy i tego, jak szybko zniknęła z naszej świadomości. A przecież budowanie komunikacji wokół marki to zbyt mozolny i długotrwały proces, by stawiać tylko i wyłącznie na jedną kartę. Mnogość dobrze obsłużonych kanałów komunikacji, tworzenie własnego contentu (m.in. na swojej stronie czy blogu) oraz baczne obserwowanie światowych trendów w łączeniu ludzi za pomocą sieci to moim zdaniem najważniejsze klucze do sukcesu. Potem pozostaje już tylko wygodnie usadowić się w fotelu, zrobić popcorn, recytować z pamięci „Piosenkę o końcu świata” Miłosza i z pobłażliwym uśmiechem na twarzy patrzeć, jak w sieci szaleją prorocy wieszczący koniec globalnej sieci, zamieszki społeczne oraz zmiany w zbiorowej świadomości milionów.


Paweł Kowalczyk, Wiceprezes Zarządu agencji GetHero

KOWALCZYK PAWEL GETHERO

Co stałoby się, gdyby portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Facebook jest przede wszystkim platformą komunikacyjną. Jednak stał się też jednym z narzędzi marketingowych. Zrzeszając około 2 miliardy użytkowników jest idealnym miejscem do promowania marek. Gdyby zniknął – ludzie na pewno znaleźliby alternatywę w postaci nowej platformy. Zapewne nastąpiłaby chwilowa panika w wirtualnym świecie. Dla marek główną konsekwencją byłaby na pewno chwilowa utrata “bezpośredniego” kontaktu z klientem/użytkownikiem.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Na pewno konieczne byłoby stworzenie nowej strategii marketingowej. Zastąpienie Facebooka jako narzędzia komunikacji oraz wzmocnienie pozycji innych możliwości reklamowych, które do tej pory były tylko dodatkiem. Wymagałoby to jeszcze większej kreatywności i wyróżniania się na tle konkurencji. Być może częściowo powrócono by do standardowych form komunikacji za pomocą tradycyjnych mediów, natomiast wiadomym jest, że przyroda nie lubi próżni. Z pewnością miejsce Facebooka zajęłyby inne platformy, jak np. YouTube, które także jest platformą społecznościową i funkcjonalnie zbliża się do FB.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Marki starałyby się wypełnić lukę codziennego kontaktu z klientem. Badanie potrzeb użytkownika poprzez ankiety, reklamy śledzące, formularze – zbieranie danych do dalszych działań, można by powiedzieć, że na chwilę zrobilibyśmy krok w tył do czasu wypełnienia luki przez nowe lub inne istniejące już medium. 

Czy już teraz możemy zrobić coś, żeby uchronić się przed Facebookową apokalipsą?

Wcześniej już doświadczyliśmy przeniesienia się z jednego social medium na inne, warto wspomnieć o taki fenomenach jak MySpace, epuls czy Nasza Klasa. Istotna część działań promocyjnych w social mediach skupia się wokół Facebooka, co nie oznacza, że nie można by przenieść akcentu w kierunku innej platformy lub stworzyć jeszcze inny nurt działań, tak jak już zresztą stało się wielokrotnie.


Karolina Szmygin, Junior Social Media Specialist w Kamikaze

SZMYGIN KAROLINA KAMIKAZECo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Zrobiłoby się znaczące miejsce do zagospodarowania dla nowego portalu. Jeśli marka skupiła swoje całe działania wyłącznie na jednej platformie to zrobiła błąd. Zawsze trzeba liczyć się z odpływem użytkowników, radykalnymi zmianami algorytmów czy polityki portalu, które mogą wiele namieszać. W efekcie, np. z dnia na dzień treści zaczną docierać tylko do 1/4 liczby userów. Zakładając sytuację, że pewnego dnia Facebook znika, a była to jedyna forma dotarcia do odbiorców, marka traci całą bazę kontaktów. Mało tego, jest zmuszona do budowania listy od nowa, na innej platformie. Dlatego tak ważne jest, by istnieć na 2-3 różnych portalach, na których znajduje się grupa docelowa.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Na szczęście świat social mediów nie kończy się na Facebooku i marki automatycznie przeszłyby na inne platformy. Patrząc na aktualną sytuację, większość firm przeszłaby pewnie na Instagram, Twitter oraz Snapchat. Zważając jednak jak efemeryczne są tego typu portale na pewno rozwinęłaby się inna forma komunikacji, np. e-mail marketing, którego siła jest według mnie wciąż niedoceniana.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Sądzę, że dalej rozwijałaby się komunikacja spersonalizowana, a uwaga zostałaby przeniesiona na budowanie relacji głębokich, zamiast pozyskiwania jak największego zasięgu. Wraz z tym, rosłyby interfejsy konwersacyjne, rozwijałyby się coraz lepsze boty usprawniające komunikację z odbiorcami.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

O ile nagła facebookowa apokalipsa raczej nam nie grozi, tak obawiałabym się stopniowego odpływu użytkowników, w szczególności w wieku 13-21, dla którego Facebook jest już passé. Kolejne zmiany polityki prywatności przynoszą również rosnący bunt w innych grupach wiekowych. Jak jednak przygotować się na koniec Facebooka? Szukać swoich grup docelowych na innych platformach, w szczególności tych mniej popularnych. Jeśli pojawisz się na niej jako pierwszy, na długo zanim zaczną korzystać z niej tłumy, o wiele łatwiej i szybciej pozyskasz odbiorców. Poza tym, warto budować listę kontaktów na zewnątrz portali społecznościowych, np. przez newslettery. Aktualnie, jest to najbardziej stabilna forma komunikacji, nieobciążona ryzykiem nagłego upadku.


Artur Kwieciński, New Business Manager w Verseo

KWIECINSKI ARTUR VERSEO NEW BUSINESS MANAGER

Co stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Obecny rozwój Facebooka i niemal 2 mld użytkowników pozwalają na stwierdzenie, że jego koniec raczej nie nastąpi. Pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl to odzyskanie masy czasu spędzanego nad przewijaniem walla i zwiększenie żywotności baterii w smartfonie. Świat jednak nie lubi próżni i z pewnością szybko znalazłby się ktoś kto tą lukę by wypełnił. Niewykluczone, że pojawiłby się nowy gracz, który zyskałby bardzo duży udział w rynku. Nie wolno też zapominać o stratach wydawców, którzy czerpią korzyści z dystrybucji treści przez Instant Articles, a także o wielu firmach, które powstały jako uzupełnienie Facebooka dla marketerów jak Canva, Buffer czy Hootsuite i mimo, że nie są one dedykowane wyłącznie gigantowi z Menlo Park to stanowi on zapewne większość powodów do korzystania z nich. Konsekwencją mogłaby być też znaczna redukcja stanowisk pracy community managerów i wszelkiego rodzaju social media ninjas.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Marki i tak działają na wielu platformach, więc korekcie uległoby jedynie rozdysponowanie budżetów. Z pewnością zyskałyby pozostałe media jak YouTube i wszelkie nośniki skupione wokół reklamowego ekosystemu Google, a także Twitter, Snapchat czy Pinterest lub nowe rozwiązania np. SmartTV lub VR. Pierwszym wyborem najmłodszych użytkowników już dziś w dużej mierze jest Snapchat, jednak należące do Facebooka Messenger i Instagram bardzo szybko reagują na nowe możliwości.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Wydaje mi się, że tu pojawiłby się największy problem, bo jednak użytkownicy w dużej mierze komunikują się z markami za pośrednictwem Facebooka. Dzieje się tak, mimo że w większości przypadków komunikacja tak naprawdę odbywa się między odbiorcami a community managerami z zatrudnionych w tym celu agencji. Możliwe, że byłoby to dodatkowym impulsem dla rozwoju narzędzi takich jak choćby polski LiveChat. Z drugiej strony mogłoby to wpłynąć na złapanie oddechu przez marki otrzymujące propozycje w stylu “Jestem stutysięcznym fanem, co będę z tego miał?”.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Pozostaje nam jedynie oczekiwanie na nieuchronny koniec Facebookowego świata, a tak na poważnie to nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Nie pamiętam aby ludzkość czyniła przygotowania choćby na upadek Nokii, a wszyscy wyszliśmy z tego bez szwanku.


Robert Sosnowski, dyrektor zarządzający agencji Biuro Podróży Reklamy

SOSNOWSKI ROBERT BPR PIONCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Niedawno wróciłem z Chin gdzie nie ma Facebooka (nie ma też Instagrama, Google’a, YouTube’a, LinkedIn działa częściowo). Więc da się żyć bez Facebooka. Ale mówiąc poważnie, to zapewne od razu pojawiliby się pretendenci do spuścizny. A przy konkurencji i walce o usera mogłoby się okazać, że produkt zyskałby jeszcze na jakości.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Należy przypuszczać, że budżety rozeszłyby się po narzędziach. Na pewno Google ze swoim portflio narzędzi ugrałoby dużo, ale też wielkim beneficjentem byliby blogerzy, vlogerzy. Oni w ogóle mają swój czas, ale gdyby nie było FB ani podobnej sieci ich zysk byłby jeszcze większy. W czasach kiedy na platformie blogmarketingowej typu REACHaBLOGGER.pl są tysiące ofert, łatwo przestawić się reklamodawcom na działania o większej skali właściwie z dnia na dzień.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Na pewno klienci utraciliby możliwość łatwego zbiorowego hejtowania czy wywierania presji na firmy a firmy mogłyby też trochę odetchnąć jeśli chodzi o potencjalne zagrożenie krytyką konsumentów. Cała reszta funkcji FB jest łatwo zastępowalna. Ale życie nie znosi próżni. Pojawiłyby się nowe facebooki.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Zależy co kto rozumie pod tym pojęciem. Największym zagrożeniem jest utrata konta i treści na nim opublikowanych (choć możliwy jest upadek Facebooka bez utraty danych). Ale w ogóle szansa na to, że FB upadnie w najbliższych latach jest bardzo mała. Każdy wie, że nie tyle sam musiałby przepisać się do innej sieci socialowej ale i zadbać, żeby znajomi też się przepisali. A to już duży wysiłek i zagrożenie, że jednak się nie zapiszą. Odnośnie backupowania danych na FB trzeba pamiętać, że foty i video są na FB skompresowane. Warto pamiętać, że Instagram jest firmą powiązaną kapitałowo i systemowo (reklamy).


 Sebastian Bryks, Digital Strategic Planner w Havas Warsaw

sebastianbryks

Co stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Myślę, że nie byłaby to jakaś wielka katastrofa. Oczywiście dla wielu byłoby to bardzo emocjonujące wydarzenie, ale powiedzmy sobie szczerze – Facebook nie jest jedyną platformą social media. Jest jeszcze wiele innych, które dobrze mogłyby wypełnić lukę po Fejsie. Oczywiście FB jest jedyny w swoim rodzaju i jego rozbudowana konstrukcja pozwala użytkownikom być w stałym kontakcie (wydarzenia, statusy, grupy). Jednak wystarczy spojrzeć na sposób użytkowania SoMe przez Pokolenie Z. Nastolatkowie coraz rzadziej korzystają już z Facebooka. Dla nich ważniejszy jest Snapchat czy Instagram.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Proces „odchodzenia” marek od stałej komunikacji na Facebooku jest już zauważalny od jakiegoś czasu. FB po prostu staje się coraz droższym medium (płatne zasięgi) i wiele brandów zaczyna również inwestować w inne social media jak np. Instagram lub korzystać z współpracy z influencerami na ich kanałach SoMe. Wracając do pytania – marki skierowałyby swoje social mediowe budżety na Instagrama, YouTube’a oraz na współprace z influencerami na ich, rozwiniętych już, kanałach.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Marki musiałyby dostosować swój content do innych platform SoMe, na których chciałyby rozpocząć komunikacje. Dla przykładu Instagram słabo przyjąłby stockowe zdjęcia, na których chamsko wklejony jest produkt (co się dzieje często na FB). Dlatego tworząc treści na daną platformę, trzeba zawsze mieć na uwadze to jak zostanie on tam odebrany. Nie będzie można po prostu zrobić „copy-paste” treści z FB na inne kanały.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Najlepiej już teraz powoli zacząć budować społeczność marki na innych kanałach. Inwestować w produkcje wartościowych treści na YouTube’a czy Instagramie. Dodatkowy, wartościowy touchpoint nigdy nie zaszkodzi, a marka w dodatku będzie gotowa tzw. „facebookową apokalipsę” ;)


Magdalena Niemcewicz, Social Media Specialist w Social Media London Style

NIEMCEWICZ MAGDALENA SMLSCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Zniknięcie Facebooka z powierzchni Ziemi wydaje się być abstrakcją. Możemy jednak spróbować sobie to wyobrazić. Na pewno każdy z nas zna choć jeden produkt, który był rewelacyjny, a nagle z niewiadomych przyczyn został wycofany i nie ma go po dzień dzisiejszy (R.I.P. krem Snickers do smarowania chleba). Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Facebook to nie słoik słodkości, który łatwo zastąpić innym wyrobem, a gigant, który podporządkował sobie komunikację zapośredniczoną na całym świecie: zarówno tą prywatną, jak i biznesową. Konsekwencje są oczywiście finansowe, ale nie tylko. Nasze reklamy przestają działać, odebrany zostaje darmowy kanał, w którym komunikujemy o marce, produktach i usługach, znika doskonałe narzędzie analityczne, dzięki któremu możemy precyzyjnie określać, kto interesuje się naszą marką i jakie treści powinniśmy tworzyć. Facebook to też dobre miejsce do monitoringu konkurencji.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Firmy prawdopodobnie skierowałyby swoje działania na inne medium społecznościowe. Naturalną reakcją ludzi po odebraniu czegoś, jest zastąpienie tego czymś innym. Niewykluczone, że powstałoby zupełnie nowe medium, na wzór Facebooka. Po co rezygnować z czegoś, co jest dobre? Ludzie odbudowują miasta po kataklizmach – z pewnością odbudowaliby również Facebooka.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Znika dynamika procesów komunikacyjnych zachodzących na portalu, która pozwala na szybkie reakcje marki – w przypadku kryzysów, czy też działań w ramach real-time marketingu. Odpada nam też Messenger, który odpowiada za bezpośredni kontakt z klientem (warto pamiętać, że z aplikacji Messenger korzystają też osoby, które nie mają aktywnego konta na Facebooku). Proces zmian komunikacyjnych spowodowany zniknięciem portalu Zuckerberga można porównać do kamienia, który podrzucony w górę zatrzyma się na moment, po czym z impetem runie w dół.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Wciąż można zaobserwować, że niektóre firmy istnieją tylko na Facebooku i tam skupiają wszystkie swoje działania komunikacyjne / reklamowe. Prowadząc firmę, warto być obecnym w różnych mediach społecznościowych. Angażując swoich odbiorców na wielu kanałach i prowadząc kampanie reklamowe, mamy pewność, że gdy jedno z nich zawiedzie, mamy wyjście awaryjne, dzięki któremu nasza obecność zostaje jedynie zachwiana. Czy możemy się uchronić przed Facebookową apokalipsą bardziej? Raczej nie, możemy tylko mocno się trzymać barierek tego pędzącego rollercoastera.


Magdalena Mazurkiewicz, PR Manager w Imagine

mazurkiewiczCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Tak naprawdę – wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie. Raz, że FB już dawno przestał skupiać się na tym, co wychodziło mu najlepiej, a w związku z tym – przestał być znanym wszystkim, starym, dobrym Facebookiem. Dwa – Świat bez FB już istniał, bowiem Europa radziła sobie bez niego niecały rok temu, gdy miejsce miał tzw. #facebookdown i serwis nie działał przez kilka godzin. Pomijając początkowy paraliż i dezorientację, ból odczuły tak naprawdę tylko te marki, które swoją komunikację z Klientami oparły jedynie na tym kanale społecznościowym. Zanotowały spadek odwiedzin i przepływu informacji, co było dla nich istną katastrofą. Reszta wyszła z nadmuchanego kryzysu obronną ręką. Podsumowując, z #facebookdown można było wynieść następującą naukę – skupianie się w 100% na jednym kanale to igranie z ogniem.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Bez wykupowania coraz droższych reklam FB daje obecnie niewiele – to raz. A dwa – coraz więcej osób z niego ucieka. Pojawia się więc pytanie – czy rzeczywiście jego brak tak silnie odczułyby marki? Jeśli tak, to głównie z silnego przyzwyczajenia i wygodnictwa. Szybko okazałoby się, że córka FB – Instagram oraz Youtube dają duże pole do popisu, jeśli chodzi o odpłatne formy reklamy. IG dodatkowo jest aplikacją na topie, a YT daje odbiorcom to, czego potrzebują najbardziej – video content. Nie można też zapomnieć o LinkedIn, który coraz szybciej dogania Google, zapewniając duże możliwości optymalizacji i targetowania kampanii. Wszyscy przypomnieliby sobie też, że podczas #facebookdown Twitter udowodnił, że daje radę w komunikacji marka-klient. Mimo, że jest zdecydowanie mniejszy i wciąż nierentowny, można nazwać go jednym z najważniejszych miejsc w sieci.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Facebook zapożycza i przyswaja funkcjonalności znane z innych aplikacji i SM. Jednym słowem – staje się wszystkim. Gwarantuje też zasięg, o jakim inne media mogą marzyć. To wszystko potwierdza wygodę użytkowania i uzasadnia jego popularność. Brak Facebooka z pewnością wymusiłby wprowadzenie zmian w komunikacji z odbiorcami. W końcu należałoby rozbić działania na kilka kanałów społecznościowych, bo żaden z nich nie ma w swojej ofercie aż takiej ilości różnorodnych funkcjonalności. Najbardziej zauważalną zmianą byłoby to, że przygotowanie działań i dbanie o relacje wymagałoby zaangażowania większej ilości profesjonalistów, a co za tym idzie – zwiększenie kosztów. Odbiorca zaś miałby większą pewność, gdzie kierować się szukając odpowiedzi na konkretne zapotrzebowanie. Nowy sposób komunikacji wymagałby w pierwszej kolejności porzucenia mocno ugruntowanych przyzwyczajeń, a w drugiej – większej ilości pracy, ale jednocześnie przyniósłby lepsze efekty i zwiększyłby zaangażowanie odbiorców.

Czy już teraz możemy zrobić coś, aby uchronić się przed facebookową apokalipsą?

Jakiś czas temu Facebook przerodził się w internetowe pasmo reklamowe i mam wrażenie, że właśnie przez to zatracił swoją wartość. Przestał być naturalnym dla użytkowników środowiskiem, nie spełnia już nawet jednej ze swoich pierwotnie podstawowych funkcji – nie służy jako komunikator. Za to za wszelką cenę stara się dorównać większym, oferując coraz to nowsze formy reklamy i możliwość optymalizacji kampanii. Sili się, zamiast skupić się na stworzeniu przyjaznego środowiska dla swoich użytkowników. Dodatkowo, mam wrażenie, że gubi się w mnogości oferowanych funkcjonalności. I mimo, że jest bezsprzecznie najwygodniejszy – nie walczyłabym tak usilnie przeciwko facebookowej apokalipsie. Bez Facebooka można żyć dalej. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że można żyć lepiej. Przynajmniej dopóki nie wróci do dbania o swoich użytkowników i dopóki oni nie przestaną z niego uciekać.


Anna-Maria Frejtag, Junior Project Manager w ReachaBlogger

reachabloggerCo stałoby się, gdyby nagle portal Facebook zniknął? Jakie byłyby tego konsekwencje?

Zamknięcie Facebooka byłoby bez wątpienia szokujące dla milionów osób, którzy kilka godzin dziennie spędzają na tym portalu. Ale oprócz względu społecznego, ważniejszy wydaje się wymiar marketingowy Facebooka. Wiele firm opiera całą komunikację marki tylko na tym portalu. Facebook często traktowany jest nie jako dodatkowe narzędzie, ale główny, a nawet jedyny kanał komunikacji z klientem. W przypadku takich marek, nagłe zamknięcie Facebooka łączyłoby się z przymusem wykreowania wizerunku firmy od zera. Dodatkowym zadaniem byłoby znalezienie miejsca w sieci, które pod względem marketingowym byłoby zbliżone do działań Facebooka.

W jakie miejsca marki skierowałyby wówczas swoje działania?

Poszukiwania rozpoczęłyby się na kolejnych najbardziej popularnych kanałach społecznościowych takich jak Instagram, YouTube lub Twitter. Z pewnością wzrosłaby też wtedy wartość reklam Google. Najpopularniejsze portale prześcigałyby się w innowacjach, aby zająć miejsce największego serwisu społecznościowego jakim niezaprzeczalnie jest Facebook. Najprawdopodobniejszym scenariuszem jest jednak to, że tuż po jego zamknięciu, konkurencyjna spółka stworzyłaby nowy portal. Mimo że pod inną nazwą i z inną szatą graficzną – merytorycznie byłby to drugi Facebook. Zapotrzebowanie na to, co oferuje portal jego użytkownikom, jest w tym momencie za duże, aby po prostu z niego zrezygnować.

Jak wpłynęłoby to na sposób komunikacji firm z odbiorcami?

Sytuacja ta zmieniłaby się również dla osób, które zarabiają na promocji w Internecie, tj. dla wszelkich influencerów. Usunięcie jednego z najbardziej wpływowych kanałów skutkowałoby trudniejszym dotarciem do grup docelowych, a co za tym idzie wielu z nich straciłoby duże zasięgi, które zawdzięczają właśnie przekierowaniom z Facebooka. Z drugiej strony, coraz częściej wybierany i popularny teraz influencer marketing mógłby przeżyć tym samym niesamowicie szybki rozkwit. Marki, nie mogąc reklamować się na swoich profilach, częściej zwracałyby się z propozycjami kampanii do blogerów. Blogosfera, ale też platformy pośredniczące w influence marketingu mogłyby zostać odkryte na nowo.


Co więc zrobić, aby w przypadku zniknięcia Facebooka nie stracić wszystkich relacji z odbiorcami? Jak wskazywali eksperci, przede wszystkim dywersyfikować treści i kanały komunikacji. Facebook jest gigantem, ale mimo to nie mamy pewności jak potoczą się jego losy. Zuckerberg buduje silne imperium, którego upadek wydaje się abstrakcyjny, ale warto wziąć taką ewentualność pod uwagę i nie skupiać się wyłącznie na jednym portalu. Strona www czy blogi, działanie w innych serwisach społecznościowych, media własne czy angażowanie influencerów z ich własnymi kanałami komunikacji to podstawowe kroki, które mogą uchronić nas przed negatywnymi skutkami w przypadku “facebookowej apokalipsy”.

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail